wtorek, 27 sierpnia 2013

BACK TO SCHOOL / about school..

Został już ostatni tydzień. W następny poniedziałek wszyscy znów wrócimy do szkoły, niezadowoleni, zmęczeni i pragnący jeszcze kolejnych dwóch miesięcy błogich wakacji :-)
Czasem mam momenty, podczas których myślę, że ten powrót nie będzie taki zły, z drugiej jednak strony nie przeszkadza mi ten czas wolny, w którym robię i tak dużo więcej rzeczy aniżeli podczas roku szkolnego. Każdy dzień wygląda wtedy identycznie - pobudka, śniadanie, szkoła, powrót, obiad, nauka, (wieczorem w moim przypadku jeszcze niekiedy biegi), chwilka z laptopem, czyli czas na przeglądnięcie facebooka, youtube'a, tt'a, bloga i czytanie interesujących mnie artykułów na wszelakich stronach, fora internetowe.., a potem jak wiadomo wielka podróż do łóżka i tak w kółko :-) Niekiedy ta rutyna jest naprawdę bardzo męcząca, brak tego wakacyjnego urozmaicenia :-)
Ale skoro trzeba już wracać, to innego wyjścia nie ma.. 
Dla mnie ten rok szkolny będzie czymś nowym - jak zapewne wiele z Was idę do innej szkoły, a co za tym idzie będą nowi znajomi, nowi nauczyciele, dużo nauki i.. generalnie dużo nowości. Cieszę się, myślę, że to nie jest takie złe, a nawet wręcz przeciwnie - zawsze to fajnie zobaczyć siebie w nowym otoczeniu, zasmakować czegoś nowego :)

BACK TO SCHOOL - HAUL
Nie wiem jak z waszymi przygotowaniami, ja specjalnie w tym roku nie szaleję. Stwierdziłam, ze nie ma co się spieszyć, bo w obecnych czasach jest taka różnorodność i możliwości, że jeżeli będę czegoś potrzebować to po prostu bez problemu pójdę do sklepu i dokupię potrzebę :-) Zaopatrzyłam się oczywiście w jedno z najważniejszych, czyli głównie zeszyty(lubię te oxordowskie-tak fajnie się w nich pisze:p), cienkopisy i zakreślacze (jestem wzrokowcem), ołówki i.. to chyba póki co tyle. O reszcie rzeczy dowiem się pewnie dopiero w momencie, gdy pójdę już do szkoły.

Lubię być dobrze zorganizowanym człowiekiem i pracować w estetyce i porządku, bo jest to po prostu przyjemne. Wraz z nadejściem tego roku szkolnego zabieram się do porządnej pracy, jeżeli chcę, by moje marzenia i plany na przyszłość okazały się nie tylko marzeniami i nie tylko planami ;))



A co do samej szkoły.. Nie wiem jak Wy, ale dla mnie nie jest ona wcale taka zła. Odkąd pamiętam, zawsze lubiłam do niej chodzić, cieszyło mnie bardzo, szczególnie w podstawówce, że mogłam się nauczyć tego czy tamtego (głównie chodzi o plastykę, do której zawsze miałam słabość i uwielbiałam kleić, wycinać, malować, rysować), teraz często patrzę na nią pod kątem własnego rozwoju i samorealizacji, ale również jako miejsce, gdzie mogę poznać nowych ludzi, nowe przyjaźnie.
A jak Wasze przygotowania do szkoły - pytam o te mentalne i materialne :p ?

piątek, 23 sierpnia 2013

Marzenia, nadające sens naszemu życiu..

Jak wiele możemy powiedzieć o swoich marzeniach? Gdybyśmy tak sięgnęli kilka lat wstecz i przypomnieli sobie ówczesne pragnienia, a potem pomyśleli o tym ile z tego udało się nam tak naprawdę zrealizować, to czy bylibyśmy z siebie zadowoleni? Bo są marzenia różne. Jeden marzy o wielkim bogactwie, inny o pięciomiesięcznych wakacjach, kolejny o podróży do Indii, a jeszcze ktoś o prawdziwej przyjaźni czy wypiciu filiżanki kawy z własnym tatą.
  Pięknym jest, gdy ktoś marzy o rzeczach na pozór zupełnie normalnych. Znaczy, że docenia to najprostsze, bo wiele nie ma, ale wiele też nie potrzebuje :)
 Piękny jest człowiek, który ma marzenia i pomimo trudności wierzy w ich spełnienie, dąży do tego, a po drodze motywuje własnym działaniem innych i zaraża ich pozytywnym spojrzeniem na świat.
Jeżeli dłużej się nad tym zastanowić, to właśnie marzenia i ciągłe dążenie do "czegoś" nadają naszemu życiu sens, zmieniają bardzo często nasz nastrój - jesteśmy przygnębieni, gdy to czy tamto nie jest takie, jakbyśmy tego chcieli, gdy coś się nie udaje, a radośni, kiedy widzimy, że wszystko zmierza w tym właściwym kierunku :)
Sama jestem osobą, która ma pełno marzeń, chciałabym zrobić w życiu wiele rzeczy, niekiedy nawet za dużo. Z tego też powodu zdarzały mi się chwile zwątpienia, ale powoli uczę się, że nie można wszystkiego naraz; należy pozwolić jakoś wszystkiemu małymi kroczkami podążać do upragnionego, bo codziennie, każdego dnia jesteśmy coraz bliżej i bliżej..
Z drugiej jednak strony łatwe "zdobywanie szczytów" nie jest aż tak satysfakcjonujące, jak i też nie bardzo przez nas doceniane i zapamiętywane, więc...może nawet lepiej, że wszystko nie jest takie proste? :-)
Nie można też mieć przecież wszystkiego, powinniśmy się tego nauczyć, bo właśnie wtedy człowiek nie widzi sensu. "Po co to skoro już to mam?" :)
Musimy ZAWSZE do czegoś dążyć, ważne również, by to było coś wartościowego, a jeżeli się nie udaje.. trzeba wierzyć :) "Wiara czyni cuda" i "Co Cię nie zabije, to Cię wzmocni" :)

A pozytywne patrzenie na świat wspomaga proces spełniania :-) Brzmi to odrobinę komicznie, ale jest w tym mnóstwo prawdy!


Mogłabym o marzeniach mówić i mówić.. to coś pięknego - tak jak sny :-)
A ja swoje marzenia zamykam w słoiku, tak sobie, ot, żeby pamiętać :-)
To miłe przeczytać sobie po pewnym czasie "życzenie" i powiedzieć: "ale to było dawno.. ale popatrz, udało się" :-) /coś w rodzaju pamiętnika
więc marzeń się nigdy nie wyzbędę, nawet jeśli cały świat będzie stawał na głowie, wszystko będzie się kończyć.. zacznie się coś nowego! :-)


 słoiczek nowy, kiedyś był inny, dużo większy i cały zapełniony, ale jestem zadowolona, bo zacznę od nowa x pokrywkę malowałam sobie sama :) Jeszcze muszę coś wykombinować, ale nigdzie nie mogę zaleźć pomarańczowej wstążeczki :)

...mogę zdradzić Wam tylko jedno z moich marzeń.. od teraz może stać się NASZYM! <3



sobota, 17 sierpnia 2013

SNY, czy mamy na nie jakiś wpływ?

No właśnie. Dzieją się w naszym życiu dość często rzeczy, nad którymi nie zatrzymujemy się za często, bo wydają się zupełnie normalne, a jednak.. jest w nich coś, co nas przyciąga. Czymś takim dla mnie są sny; w moim przypadku rzadko coś mi się śni, choć prawdopodobnym jest, że tak naprawdę zawsze o czymś śnimy, ale nie zawsze o tym wiemy/nie zawsze pamiętamy. 

Zastanawiającym dla mnie jest różnica między koszmarem, a pięknym snem, w którym każdy z nas chciałby się znaleźć. Dlaczego jednym śnią się te złe co noc, dlaczego co jakiś czas, a niektórym w ogóle? 

Spałam dzisiaj zaledwie trzy godzinki, bo dręczył mnie koszmar. I.. tak, ten sen miał na pewno pewne odniesienie do ostatnich wydarzeń mojego życia. Troszkę to wszystko zinterpretowałam i.. zupełnie nie rozumiem przekazu. Najdziwniejsze, że ten sam sen śnił mi się jakieś dwa tygodnie temu, idealnie identyczny.

Najgorsze koszmary to te nieświadome, kiedy wszystko wydaje się zupełnie realne, grozi nam lub komuś bliskiemu (zazwyczaj) jakieś niebezpieczeństwo, a nasz organizm reaguje w taki sposób, jak zareagowałby w prawdziwym życiu. 

# wierzycie w to, że mamy jakiś wpływ na nasze sny? że one nam os przekazują? a co sądzicie o "sennikach"? :)

budząc się o 4:30, nie mogąc zasnąć, troszkę poszperałam na ten temat w internecie i znalazłam vlogerkę, którą chyba też to kiedyś zaciekawiło - Broszkę :)