Cześć kochani!
Dzisiaj takie moje małe przemyślenia, albowiem jakoś tak kiedy mam zły humor, ewentualnie jestem czymś zdenerwowana, w głowie mam taki okropny mętlik, że sama nie wiem, co powinnam w danym momencie robić. Taki też dzisiejszy dzień...
Niby wszystko wydaje się zupełnie normalne i takie jak zwykle, a jednak..
Nie wiem, może to zupełnie normalne, że codziennie przybywa mi coraz więcej pytań, na które i tak nigdy nie zdobędę odpowiedzi, przynajmniej w tym naszych życiu doczesnym.
Czasem chyba po prostu mam już dość i najchętniej wolałabym przespać wszystkie upadki, wszystkie problemy, wszystko, co nie jest jak powinno, nie jest to na pewno postawa dobra, mogłabym nawet rzec, że wręcz przeciwnie, bo to równoznaczne z poddaniem się, a przecież nie można nam się poddawać, tak? Trzeba walczyć do końca, bez względu na okoliczności, bez względu na cel, oczywiście, jeżeli jest on dobry, ale człowiek został tak sprytnie skonstruowany, ze właściwie nie powinien popełniać żadnych błędów, przecież mamy zdolność rozróżnienia dobra od zła, przecież mamy sumienie.. mamy, prawda?
Przecież tak łatwo zostawić to wszystko, odciąć się, skoro jednak żyjemy jest w tym jakiś cel, jakieś przeznaczenie. Jest również wiele osób, którzy w to przeznaczenie wierzą, ale istnieją również Ci, którzy twierdzą zupełnie inaczej.
Właściwie to nie wiemy niczego, jest to tylko i wyłącznie tajemnica samego Boga, tylko On wie.
Często zastanawiając się nad sensem życia, stwierdzam, że chyba trudno to tak po prostu wytłumaczyć.
Wierzę tylko, że każdy człowiek z góry jest do czegoś powołany, w jego tylko rękach, czy za tym powołaniem pójdzie i poświęci swoje życie, by wypełniać wolę Bożą czy też nie.
Skoro jednak stworzeni jesteśmy przez Boga i żyjemy dla Niego, bo On tak chciał, dlaczego wiec ta wola Jego spełniana czasem być nie może?
Czasem każdy z nas ma dni, w których wszystko zadaje pytania. Dlaczego tak, a nie inaczej? Dlaczego ja, a nie kto inny? Dlaczego on? Dlaczego w ogóle to wszystko?
Nie jestem pewna, czy mogę porównać coś w taki sposób, ale to tylko moja teoria, więc czy żyjąc tylko wspomnieniami będziemy kiedykolwiek szczęśliwi? Bo coś się skończyło, coś dobrego, bo zrobiłam coś, czego żałuję,,, Czy to tak jak z życiem? Jeżeli będę zadawać coraz więcej pytań, w końcu stracę zupełnie to, co najważniejsze?