Nie, nie jestem szalejącą fanką, która świata za Jasonem Mrazem nie widzi. W ogóle nie potrafiłabym być "zakochana" w kimś, kogo tak naprawdę nie znam, a szczególnie kiedy mówimy o piosenkarzach, aktorach itp. Bo jak powszechnie wiadomo istnieją na świecie różnego rodzaju psychofanki, które oddałyby wszystko, by móc chociażby dotknąć swojego idola. Cóż w tym wielkiego? Człowiek jak człowiek, jak każdy inny, może tylko z pewnym talentem, chęcią i inną osobowością, ale tak samo posiada prywatność i ma w życiu ogromne szczęście, które potrafi wykorzystać. W każdym razie ja nigdy nie miałam żadnego aktora, piosenkarza, za którym szalałabym jak wariatka :p
Za to bardzo cenię sobie niektórych wokalistów. Po prostu mają w sobie coś, czym potrafią innych przyciągnąć do siebie.
Właśnie jednym z nich ostatnio jest Jason Mraz, którego słucham na okrągło ze względu na muzykę, ale też tekst i przekaz, jaki niosą ze sobą piosenki, które dotąd słyszałam. Ile ludzi, tyle opinii, ale według mnie piosenka jest po prostu bezwartościowa, jeżeli jest o niczym.
A często się zdarza, ze piosenka w innym języku jest tak uwielbiana, największy hicior, a gdybyśmy usłyszeli ją po polsku, stwierdzilibyśmy, że dany utwór to jakiś badziew.
To chyba moje dwie ulubione,a teraz coś, co ostatnio też dość często słucham :
W takim przepięknym klimacie zostawiam Was, DO NAPISANIA!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz